31. Piotr Szekowski: Jak aktorstwo uczy przedsiębiorczości i budowania własnej firmy

Czym różni się scena teatralna od sceny biznesu? Czy perfekcjonizm naprawdę hamuje rozwój? Piotr Szekowski, aktor, trener wystąpień publicznych i przedsiębiorca, w rozmowie z Dorotą Sajewicz odsłania nieznane dotąd kulisy swojej drogi od małej wsi na Podlasiu aż po budowanie własnej marki i przedsiębiorczości. Droga przedsiębiorcy nie jest łatwa ani bezbolesna – o tym Piotr mówi wprost. Jednak jeśli chcesz budować firmę na własnych zasadach, umiejętnie łączyć pasję z biznesem i nauczyć się działać mimo strachu – ta rozmowa jest właśnie dla Ciebie. Sprawdź cały odcinek i zobacz, jak w praktyce wygląda droga od sceny do skutecznej przedsiębiorczości.
Dorota Sajewicz: Moim gościem jest Piotr Szekowski – aktor, wykładowca i trener DISC.
Poznaliśmy się na szkoleniu, kiedy chciałam doskonalić swoje umiejętności wystąpień publicznych i pozbyć się… E,Y chociaż nie zawsze mi to wychodzi.
Piotrze, witam Cię serdecznie!
Piotr Szekowski: Nareszcie! Bardzo dziękuję za zaproszenie. To dla mnie absolutna przyjemność być tutaj.
Skąd aktorstwo? Droga z małej wsi
Dorota Sajewicz: Porozmawiamy dziś o Twojej drodze przedsiębiorcy. O tym, jak to się stało, że aktor stał się przedsiębiorcą, a jednocześnie nadal jest i aktorem, i przedsiębiorcą.
Pochodzisz z małej wsi na Podlasiu – czternaście domów. Jak to się stało, że zainteresowałeś się aktorstwem?
Piotr Szekowski: Duży temat! Spróbuję streścić.
Przez długi czas wypierałem swoje pochodzenie, wczesne dzieciństwo i dojrzewanie.
Od małego czułem, że coś mnie ciągnie gdzieś daleko za horyzont – do większych miast, choć żadnego wtedy nie znałem.
Mój dom był na uboczu wsi, tuż przy drodze i przy krzyżu – epidemiczny krzyż z podwójną belką. Tam zaczynała się droga gminna.
Jako dziecko, bez telefonów i internetu, mówiłem mamie: „Mogę przejechać się rowerem? Do krzyża i z powrotem.”
Dziś to dla mnie anegdota, ale też metafora – zawsze mnie ciekawiło, co jest dalej.
Szkoła, pierwsze doświadczenia i kabaret
Piotr Szekowski: W domu sugerowano, by szukać zawodu, który po szkole średniej da pracę – lata 90., kryzys gospodarczy.
Poszedłem do liceum ekonomicznego, bo siostra je skończyła. Teoretycznie dawało fach w ręku, ale szybko czułem, że chcę czegoś więcej.
Założyłem z kumplami kabaret.
Ten kabaret wymknął nam się spod kontroli – zaczęliśmy jeździć na przeglądy i festiwale.
Chodziłem też na zajęcia ze śpiewu i grałem na gitarze.
Suma tych doświadczeń popchnęła mnie w stronę artystyczną.
Czy w rodzinie były tradycje artystyczne?
Dorota Sajewicz: Czy w Twojej rodzinie były jakieś tradycje artystyczne?
Piotr Szekowski: Z tego, co wiem – żadnych.
Nie dokopałem się do żadnego dziadka grającego na skrzypcach. Może gdzieś dalej w rodzinie, ale bez bezpośrednich korzeni artystycznych.
Można powiedzieć: samorodek.
Pierwsze zarobione pieniądze – 2 złote za kabaret
Dorota Sajewicz: Wiem też, że w tym czasie po raz pierwszy zarobiłeś pieniądze – dwa złote od osoby za bilet.
Piotr Szekowski: Dobry research! Tak, dwa złote za bilet i około 300 osób na widowni.
Wpadłem na pomysł, żeby monetyzować nasz kabaret.
Zgłosiłem się do innego liceum, zaproponowałem występ za symboliczne dwa złote od osoby.
Na co wydaliście pierwsze pieniądze?
Dorota Sajewicz: Co zrobiliście z pierwszymi zarobionymi pieniędzmi?
Piotr Szekowski: Powiem szczerze: na przyjemności. Ale nie na cukierki – to było już liceum!
Mentalność zmiany – wyrwanie się z biedy
Piotr Szekowski: Od zawsze szukałem sposobów, żeby wyrwać się z biedy i mentalności: „świat jest przeciwko nam”.
W tamtych czasach na wsi było dużo takiego myślenia.
Dzisiaj dostrzegam modę na pokazywanie swoich korzeni i dumę z miejsca pochodzenia.
Ale wtedy, dla mnie, najważniejsze było, by zobaczyć, co jest za horyzontem.
Szukanie inspiracji w swojej historii
Dorota Sajewicz: Pokazanie tej ścieżki i tego, co się wydarzyło, jest bardzo inspirujące. Może nie „moda”, ale na pewno rośnie potrzeba szukania odpowiedzi: co sprawiło, że tak potoczyły się nasze losy.
I tu moje kolejne pytanie: co wyniosłeś z domu do swojej aktorskiej drogi? Czy była jakaś rzecz, jakaś inspiracja, która została w tobie z tamtych czasów?
Piotr Szekowski: Najpierw odniosę się do tego, co powiedziałaś – rzeczywiście miałem w sobie moment wyparcia. A dziś dojrzewam do tego, że moja historia to ścieżka chłopaka z wioski, który wybił sobie stałą jedynkę na klepisku w stodole i potem przez lata dorastał z tym ubytkiem, wstydząc się uśmiechać.
Od totalnego zakompleksienia do gościa, który dziś robi to, co robi – i robi to całkiem nieźle.
Empatia wyniesiona z domu
Dorota Sajewicz: Co więc wyniosłeś z domu?
Piotr Szekowski: Myślę, że gdyby nie ogromne pokłady empatii mojej mamy, pewnie nie trafiłbym do tego zawodu.
Empatia to jedna z moich najsilniejszych cech.
Dorota Sajewicz: Jak ta empatia się wtedy przejawiała?
Piotr Szekowski: Opowiem krótką historię. Wyobraź sobie 14-letniego chłopca. Mój ojciec zmarł, kiedy miałem 13 lat. Była nas czwórka dzieci, mama i babcia w jednym domu. Babcia, która przejawiała oznaki demencji – może nawet Alzheimera – często wychodziła z domu, mówiąc, że idzie do lasu oddychać sosnowym powietrzem.
Kto miał iść za nią? Mama jeszcze się nie pozbierała po stracie ojca, starsza siostra była zajęta nauką, młodsze rodzeństwo było za małe. Więc szedłem ja.
Znajdowałem babcię w trawie, pomagałem jej wrócić do domu.
To była trudna sytuacja, ale w tym doświadczeniu było też bardzo dużo formacji mentalnej i duchowej.
W tamtym okresie przejąłem rolę lidera w rodzinie.
Patrząc dziś na to z perspektywy, wiem, że ta sytuacja ukształtowała we mnie wiele kluczowych cech.
Chęć zdobywania i pierwsze przełomy
Dorota Sajewicz: Czy ta odwaga wyjścia na scenę mogła kształtować się właśnie w takich sytuacjach?
Piotr Szekowski: Na pewno. Odwaga do wychodzenia do przodu i chęć zdobywania to coś, co mnie wtedy napędzało.
Od tamtego czasu główną siłą napędową była dla mnie chęć zdobywania – jak nie Genghis Khan, to przynajmniej Aleksander Macedoński.
Od aktorstwa do pierwszych kroków w przedsiębiorczości
Dorota Sajewicz: Skończyłeś szkołę aktorską, występowałeś na scenach w Białymstoku i w innych miejscach, brałeś udział w filmach. Ale w pewnym momencie zdecydowałeś się pójść ścieżką przedsiębiorcy.
Co było punktem tej decyzji?
Piotr Szekowski: Bardzo konkretna rzecz. Po powrocie z Krakowa mogłem zostać, miałem tam propozycję pracy.
Jednak mój syn był już w drodze, miałem żonę i postanowiłem wrócić do Białegostoku. Czułem, że to jest moje miejsce, dawało mi oddech.
Nie trafiłem od razu do teatru, szukałem różnych form aktywności.
Chodziłem na intensywne treningi crossfitu, gdzie poznałem właściciela jednej z dużych firm programistycznych.
Zaproponował mi poprowadzenie szkoleń z kompetencji miękkich – głównie wystąpień publicznych – dla swoich pracowników.
Dorota Sajewicz: Twoją pierwszą motywacją były pieniądze?
Piotr Szekowski: Też, ale bardziej ciekawość. Nie spodziewałem się, że aktor może mieć taką niszę. Za to spotkanie jestem temu człowiekowi bardzo wdzięczny.
Pierwsze kroki w szkoleniach i historia białych spodni
Dorota Sajewicz: Jak się czułeś przygotowując pierwsze szkolenie?
Piotr Szekowski: Chciałem tam zmieścić absolutnie wszystko. Wszystkie techniki aktorskie, każdą wiedzę o wystąpieniach publicznych.
Pamiętam pierwsze duże szkolenie i historię dziewczyny w białym garniturku.
Tak bardzo się stresowała, że drapała sobie palce do krwi, a ślady zostały na spodniach.
To doświadczenie pokazało mi, jak wielki strach może wywoływać wystąpienie publiczne.
Przełamywanie własnych barier
Dorota Sajewicz: Ja też pamiętam swoje pierwsze wystąpienia – spalenie cegły na scenie, brak słów…
Piotr Szekowski: Każdy z nas ma takie doświadczenia.
Ja, jako dziecko, wybiłem sobie ząb na klepisku.
Przez lata nie potrafiłem się uśmiechać, co było dużym ograniczeniem na scenie i w życiu.
Takie drobne rzeczy kształtują w nas lęki, które potem trudno pokonać.
Wolność i autonomia jako motywacja do przedsiębiorczości
Dorota Sajewicz: Wróciłeś na scenę, ale nie porzuciłeś przedsiębiorczości. Co Cię najbardziej motywowało?
Piotr Szekowski: Wolność. Autonomia. Kocham decydować o sobie. Nienawidzę, gdy ktoś mówi mi, co mam robić – a już na pewno nie o której godzinie.
Piotr Szekowski: Potrzebuję autonomii. W zawodzie aktorskim jest jej sporo, ale nie w każdej przestrzeni. Musisz być na czas, musisz mówić ze scenariusza. Możesz coś od siebie dodać – tak jak w spektaklu „Szalone nożyczki”, gdzie mogłem improwizować – ale aktorstwo wciąż ma swoje ramy.
Jestem orędownikiem zasady, że wolność aktora jest w ograniczeniu. Tak samo jest z każdym człowiekiem.
Jeśli masz nieskończoną wolność, nie wiesz, co zrobić. Ale jeśli postawimy ramy, nagle pojawia się fundament – sposób bycia, działania, wypowiedzi.
Dla mnie teatr był polem doświadczeń. Potrzebuję emocjonalności, kontaktu z ludźmi – a teatr doskonale to zapewniał.
Dorota Sajewicz: Masz cechy liderskie, więc obecność na scenie dawała Ci też ekspozycję i rozpoznawalność. A przecież kto lepiej uczy wystąpień publicznych: aktor czy absolwent finansów i rachunkowości?
Piotr Szekowski: Dokładnie. W to szedłem bardzo świadomie.
Ale praca aktora, nawet na etacie, wygląda tak: jeśli nie jesteś w obsadzie przygotowywanej premiery, masz dużo wolnego czasu w ciągu dnia.
Jeśli jesteś w próbach, to masz np. próby o 10:00 i 18:00, a cztery godziny między nimi są praktycznie puste.
Jeżeli masz tylko spektakle w weekendy – to w tygodniu jest dużo przestrzeni.
Przedsiębiorczość jako sposób na wypełnienie potencjału
Dorota Sajewicz: Czyli zobaczyłeś w tym potencjał?
Piotr Szekowski: Absolutnie. Uważam, że zawód aktora to świetny zawód na side hustling.
Ale przedsiębiorczość wymaga konsekwencji. Możesz być freelancerem, który bierze zlecenia okazjonalnie, ale ja postawiłem na regularność.
Dorota Sajewicz: Jak połączyłeś regularną przedsiębiorczość ze sceną teatralną?
Piotr Szekowski: Planuję bardzo długoterminowo. Poniedziałki mam wolne – to dzień teatralnego weekendu – więc przeznaczam je na działania firmowe.
Z czasem to zaczęło się rozciągać, wymagało elastyczności, umiejętności komunikacyjnych i czasami… bilokacji.
Efektywne wykorzystanie czasu
Piotr Szekowski: Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w teatrze często czas jest marnotrawiony.
Siedzisz cztery godziny i nic nie robisz, czekając na 36 sekund sceny. A potem czekasz do finałowych oklasków.
W jednej produkcji podczas walentynek w przerwie prowadziłem loterię fantową – wtedy miałem największą swobodę. Ale generalnie:
w teatrze czy na planie filmowym musisz być gotowy, nawet jeśli nie wiesz, kiedy cię wezwą.
Ja ten czas staram się maksymalnie wykorzystać.
Zabieram komputer na próbę, czytam, piszę, kalkuluję, wysyłam maile.
Jeżeli jestem w obsadzie – pracuję równolegle.
Przedsiębiorczość wygrywa z teatrem
Piotr Szekowski: Dziś coraz częściej się wycofuję.
Bo z przedsiębiorczości mam większy zwrot – nie tylko finansowy.
Za jeden dzień szkoleniowy jestem w stanie zarobić tyle, co za cały miesiąc pracy w teatrze.
Rozwiązuję czyjeś problemy i adekwatnie za to odpowiadam.
Dlatego zdarza mi się rezygnować z obsady – mam taką możliwość raz w sezonie.
Pandemia jako przełom w biznesie
Dorota Sajewicz: Pomogła Ci w tym pandemia?
Piotr Szekowski: Tak. Pandemia była dla mnie największym skokiem.
Wcześniej prowadziłem szkolenia i warsztaty, ale brakowało czasu, żeby to usystematyzować.
W marcu 2020 teatry się zamknęły. Wykorzystałem moment:
poprosiłem o salę prób, reflektory i tło – i zacząłem nagrywać kurs online.
Nagrywałem wszystko sam: światła, dźwięk, ustawienia kamery, poprawki. Było gorąco, trudno, ale zrobiłem to.
Lekcje z pracy nad pierwszym kursem
Piotr Szekowski: Dzięki temu nauczyłem się dwóch rzeczy:
- Perfekcja hamuje rozwój. Jeśli próbujesz zrobić coś idealnie, nigdy tego nie skończysz.
- Lepiej wypuścić produkt niedoskonały, zebrać feedback i ulepszać go w praktyce.
Stworzyłem własne kursy, nauczyłem się mailingu, lejków sprzedażowych, optymalizacji reklam.
I to był dla mnie prawdziwy początek przedsiębiorczości.
Piotr Szekowski: Siedziałem od rana, bo ja nie mogłem spać. Tak mnie to nakręciło, że o 6 rano z komputerem siedziałem, pamiętam jak dziś, w domu, klepałem te wszystkie treści, uczyłem się, notowałem, jeździłem do sali prób nagrywać i w końcu zacząłem to sprzedawać. No i sprzedałem. No i poszedłem do przodu.
Dorota Sajewicz: Przyznasz się, jaki to był obrót?
Piotr Szekowski: Tak. To były takie trzy edycje, które mogę powiedzieć, że może nie roczny przychód z teatru. No powiedzmy, że z trzech edycji to takie półtora roku w teatrze.
Dorota Sajewicz: Nieźle. Czyli to Ci pokazało, że można. Aczkolwiek ten czas właśnie pandemii był absolutnym wysypem tego typu kursów, ale ludzie też chętnie z tego korzystali.
Piotr Szekowski: Ja też robiłem na żywo kurs i do dziś mam kontakt z ludźmi, którzy byli u mnie w edycji na żywo.
Dorota Sajewicz: Tak, sama byłam.
Piotr Szekowski: Ale jeszcze mówię o tym, wiesz, prehistorycznym takim, od 2020 roku. Ty już byłaś w takich czasach, nazwałbym to, po mojej transformacji jakiejś.
Inwestycje w rozwój i pierwsze błędy
Piotr Szekowski: Ale jeszcze taka jedna ciekawostka, tak a propos przychodu.
Ja na początku tej pandemii z czegoś musiałem się uczyć. Wiedza dostępna w internecie, na YouTubie, LinkedInie, jest, ale potrzebujesz czasami takich kompaktowych rozwiązań albo mentoringu.
Ja wydałem mnóstwo pieniędzy na narzędzia.
Pamiętam jak dziś – ActiveCampaign, taki do mailingu, cała maszyna, czy funnel, coś tam, nie pamiętam, do lejków czy do robienia landing page.
Ja na to wydałem strasznie dużo kasy i potem mówię: nie, przecież tu jest ta opcja, po co ja to kupiłem? Tam się powielały opcje, ale już pieniądze wydałem.
Kursy. Przecież ja zapłaciłem za jeden kurs takie pieniądze, że do dzisiaj anegdotę o tym opowiadam, że po jedno zdanie poszedłem.
I zapłaciłem 3,5 tysiąca dolarów.
Najcenniejsze lekcje
Dorota Sajewicz: Najważniejsze to zdanie, które z tego wyciągasz. I jeżeli jest takie zdanie, które możesz wyciągnąć z kursu, to kurs jest warty każdej ceny.
Piotr Szekowski: Dokładnie.
I ono oszczędza Twój czas, który jest bezcenny.
I jakby te pieniądze na rozwój, które się wkłada, są najlepszą inwestycją.
Dorota Sajewicz: Absolutnie. I Ty to widzisz jakby w tej drodze przedsiębiorczej.
Piotr Szekowski: Ja to dzisiaj widzę, że te wydane wtedy pieniądze… Nawet moja żona nie wie, ile ja wtedy pieniędzy wydałem.
Dorota Sajewicz: No powiedz, się dowie.
Piotr Szekowski: Teraz chyba nie ma co podsumowywać takiego rachunku zysków i strat.
Natomiast jestem bardzo do przodu, bo urosłem dzięki temu. Zbudowałem jakąś markę, dotarłem do rzeszy ludzi.
Konfrontacja z rzeczywistością
Piotr Szekowski: Ale chcę to spuentować w taki sposób: ja wydałem bardzo dużo pieniędzy na to, żeby przejść tę transformację pięć lat temu.
Zarobiłem dzięki temu, czyli coś mi się tam zwróciło.
Ale uwaga – i tak jest potem ciekawostka, powiedzmy socjologiczna – że wychodzisz po pandemii do ludzi i słyszysz komentarz.
Mijam garderobę jedną i słyszę dwie koleżanki, takie już przede mną, mijam i słyszę moje nazwisko:
„Szekowski to jak zwykle coś załatwił.”
To był przełomowy moment.
Otworzyłem drzwi i mówię: „Tak, Szekowski sobie załatwił. Mało tego, Szekowski może powiedzieć, jak się to załatwia, jakie konkretne kroki trzeba podjąć, ile trzeba wydać pieniędzy, ile trzeba mieć bólu i niedospanych poranków, ile trzeba w nocy przesiedzieć, jakiej odwagi potrzeba, żeby w kursie sprzedaży podejść do 10 osób dziennie i poprosić o złotówkę od każdego.”
Transformacja od środka vs. obraz z zewnątrz
Piotr Szekowski: I potem to jest tak, jak się transformacja odbywa, ale z boku to wygląda, że to jest easy peasy normalnie.
Małe kroki, wielkie zmiany
Dorota Sajewicz:
Tak jak mówiłeś o tej dziewczynie, która stała na scenie w białym garniturze – ona miała ogromną tremę i blokady w sobie, ale to zrobiła.
Zrobiła ten krok, stanęła, sięgnęła po kurs z tobą i rozwój z tobą, a następnie już dziś, tak jak mówisz, jest fajną osobą, która występuje na scenie i nie ma tego problemu.
I to nie jest koniec tego rozwoju, bo ona jest bardzo młoda. Rozumiesz? To jest niezłe, że dopóki piłka w grze, to masz wpływ na wszystko.
Piotr Szekowski: Tak, więc tak samo jest w twojej historii. Dokładnie ten sam schemat i można powiedzieć, że to jest schemat każdej przedsiębiorczej osoby. Czyli zamiast mówić, komentować: „a ten coś załatwił”, „a ten coś zrobił”, to po prostu podejmujesz w swoim zaciszu działanie mimo tego, co mówią inni.
Cena rozwoju: nie ma drogi na skróty
Dorota Sajewicz: I nie ma drogi na skróty?
Piotr Szekowski: Nie ma. I nie ma drogi bezbolesnej. Przecież ja przeżyłem też różne swoje kryzysy.
Mnie się to odbiło na zdrowiu.
Ja wyglądam już dzisiaj na blondyna, nie? Byłem czarnym chłopakiem z czarnym zarostem i czarnymi włosami. Dzisiaj jestem siwy…. Trochę mnie to uwiarygadnia pewnie gdzieś tam na rynku.
Dorota Sajewicz: Fajnie, no ja lubię ten siwy look.
Piotr Szekowski: Dokładnie, bardzo estetyczny, że tak powiem.
Ale jest koszt. Poważna kontuzja kręgosłupa nie tak dawno, i to nie bierze się ot tak, stąd. To jest też psychosomatyczne – nieprzespane noce. Ja mam za sobą bardzo wiele takich rzeczy – problemy zdrowotne, jeśli chodzi o układ pokarmowy, bardzo dużo niespanych nocy.
Cena życia przedsiębiorcy
Dorota Sajewicz: Jak tak opowiadasz, to można by się cofnąć z tej drogi przedsiębiorczej, ale to jest prawda – każdy z nas zaciąga jakiś dług od życia w takich momentach, gdzie chce się rozwijać.
A jeszcze weźmy pod uwagę, że masz rodzinę, która też – nie powiem – wymaga i pewnie chcesz jej poświęcać czas.
Piotr Szekowski: Ja już w ogóle odrzucam takie rzeczy, które mi zabierają czas z dzieciakami.
Dorota Sajewicz: Dokładnie. Więc to wszystko ma swój koszt, ale jak mówimy o koszcie i o tej drodze przedsiębiorcy, to na niej – zresztą to troszkę zaznaczyłeś – nieuchronne są jakieś porażki.
Powiedz o takiej twojej ciemnej stronie i najbardziej dotkliwej porażce. Jak z niej wyszedłeś?
Porażki są częścią gry
Piotr Szekowski: Nie wiem, która jest najbardziej dotkliwa porażka.
Natomiast ja co chwilę mam jakąś porażkę i w ogóle przestałem się tego nawet przed sobą wstydzić.
Myślę, że uczciwe podejście do tego, że przechodzisz porażki i wyciągasz z tego jakąś lekcję…
Czego ja się nauczyłem o sobie? Że na przykład nie ma tak, że wszystko zrobi się samo.
Bo jak wierzysz tylko na swoją głowę, chociażby proces przygotowania całego kursu, to tylko na swój błąd.
Dorota Sajewicz: Tutaj mamy ludzi, którzy ci pomagają.
Piotr Szekowski: Tak. I to jest już podejście z doświadczenia.
Ty już wiesz dzisiaj, że sama, w ogóle gdzie w głowie szukać przestrzeń na to, żeby statywy, kamery, światła, dźwięki – żeby to wszystko układać.
Ja mam też w sobie perfekcjonizm, więc wiem, że telefonem tak nie nagram.
Dorota Sajewicz: To na pewno. Natomiast wiesz, mogłabym zainwestować w sprzęt i sama to robić.
Piotr Szekowski: Tak, oczywiście że tak. Ale dzisiaj wiesz, że nie warto, że jak to scedujesz na kogoś, kto to robi lepiej, to masz spokojniejszą głowę i możesz się zająć chociażby kwestią merytoryczną.
Dorota Sajewicz: Zdecydowanie.
Samotność w biznesie i jej przełamanie
Piotr Szekowski: A ja rzucałem się na wszystko sam.
Do pewnego momentu robiłem wszystko nie dlatego, że nie ufałem, nie dlatego, że mnie nie było stać, żeby komuś zapłacić, tylko po prostu uważałem, że jak to zrobię sam, to to będzie dużo bardziej wartościowe.
I będzie: „ten facet zrobił to wszystko sam, on to sam zrobił, nikomu nic nie zawdzięcza”.
No i to nie jest prawda, że nikomu nic nie zawdzięczasz, nawet jak wszystko bierzesz na swój łeb.
Bo jak ja jestem na wyjeździe, jak ja się szkolę albo kogoś szkolę, albo prowadzę zajęcia, albo jestem na konferencji – to ktoś mi ogarnia kuwetę w domu.
Mówię tu o żonie. Ona zabezpiecza całe zaplecze dzieci.
To nie jest prosta sprawa. Sama też pracuje, sama jest aktorką.
Więc to jest bardzo duże poświęcenie.
I nawet jeżeli ja robię wszystkie rzeczy wokół swojego biznesu, to i tak nie jestem za to sam sobie wdzięczny.
Delegowanie i odwaga do działania
Dorota Sajewicz: Czyli to dojście do punktu, że trzeba zacząć delegować.
Piotr Szekowski: Na pewno tak. Delegowanie to jest jedna rzecz.
Natomiast druga rzecz jest taka, że doświadczyłem…
Znowu, moja ryzykancka natura jest taka, że ja widzę szanse, ryzykuję bardzo dużo, ale widzę szanse w takich rzeczach, które może dla kogoś nie miałyby sensu i rzucam się na takie ciekawostki.
Na przykład w zeszłym roku na jesieni – ja prowadzę warsztaty teatralne – i do warsztatów dołączyła do mnie osoba, która ma dosyć duże zasięgi na Instagramie.
Laura. I zgłosiła się jeszcze tam w maju czy w kwietniu zeszłego roku.
Ja wiedziałem, że muszę jej przypomnieć, bo już czułem, że to jest osobowość bardzo energetyczna, może czasem chaotyczna, że muszę jej przypomnieć, że we wrześniu jest nabór.
Bo jak jej nie będzie w tej grupie, to ja czuję, że coś stracę tam.
Dorota Sajewicz: Może grupa się nazbiera, ale coś stracisz.
Piotr Szekowski: No i dołączyła Laura. Pierwsze zajęcia – ja już wiedziałem, że chcę coś z nią zrobić biznesowo. Widziałem, że ma zasięgi, to jest jedno, a drugie, to jest taka energia. Mówię: „Laura, po pierwszym spotkaniu, spotkajmy się na kawę, mam super pomysł.”
I tylko miałem taki pomysł, taki powidok z tyłu głowy.
Do czego zmierzam?
Do tego, że możemy budować super biznes oparty na partnerstwie i społeczności – nawet nie swojej.
Bo ja jej dałem tylko wsad merytoryczny do szkolenia i powiedziałem:
„Słuchaj, moglibyśmy zrobić dużą grupę kobiet wśród twoich obserwatorów.
Zróbmy dla nich dedykowany weekend, taki bootcamp – niech tam się dzieje dużo, ty wiesz, co ma się dziać, a ja zrobię 3-4 bloki po półtorej godziny szkoleniowe z taką wiedzą, którą one na pewno wykorzystają.”
Dorota Sajewicz: I tam się zgłosiły dziewczyny, które miały po pół miliona obserwatorów.
Piotr Szekowski: Między innymi takie osoby, które podróżują, prowadzą swoje biznesy i to takie naprawdę poważne. I ja robiłem dla nich to szkolenie.
Przy okazji została zorganizowana sesja zdjęciowa, make-up, fryzury, spa, kosmetyki, wieczorne eventy, jacuzzi – wszystko, żeby ten weekend naprawdę był przeżyciem.
Piotr Szekowski: I uwaga, to się tak przyjęło, że robimy teraz niedługo drugą edycję, a to był taki impuls. Ja nie wiedziałem, czy to się uda.
Dorota Sajewicz: Bo wiesz, mówi się, że te autobusy przyjeżdżają na przystanek, stają na chwilę i odjeżdżają, a ty zauważyłeś, że przyjechał ten właściwy, w który wsiadłeś.
Piotr Szekowski: Tak jest. I po prostu pojechaliśmy razem.
Dorota Sajewicz: Dokładnie tak było.
Piotr Szekowski: Mało tego, widzę w tym bardzo duży sens takiego krosowania tych usług czy produktów i budowania biznesu dźwignią. Bo moi klienci plus twoi klienci to jest dużo większa rzesza klientów.
Dorota Sajewicz: Zdecydowanie tak.
Piotr Szekowski: A jeżeli jesteście energetycznie gdzieś tam blisko siebie, ta chemia zadziała, no to wszystko zadziała.
Energia partnerstwa i wnioski z porażek
Dorota Sajewicz: Absolutnie.
Piotr Szekowski: I to jest też mój wniosek z tych porażek, że wszystko robiłem sam i jak robiłem sam, to czasami zdarzało mi się zrezygnować w trakcie, bo już byłem tak zmęczony, że po prostu odpadałem, już nie dawałem rady.
A tu są dwa motory pociągowe.
Tata mnie dzwoni, mówi: „Weź mi wyślij jakiś tam…”
No to wysyłam. Ja mówię: „Dobra, już wysyłam. Przecież ci wysłałem.”
Potem: „Nie, nie wysłałem.”
Coś tam napisałem, wysłałem. Ona poprawiła, ja poprawiłem i to tak motuje w lepszą, coraz lepszą jakąś wersję, nigdy nie idealną.
Selekcjonujemy dobra, puszczamy i niech idzie w świat, zobaczymy, co będzie.
I z taką energią naprawdę fajnie się pracuje.
Jestem przekonany, że w gronie każdego przedsiębiorcy, każdego, jest przynajmniej jedna taka osoba, o której pomyślał, że mogliby zrobić razem biznes, ale jeszcze tego nie zrobił.
Dorota Sajewicz: No jasne, czyli inspirujesz do partnerstwa.
Zresztą bardzo dużo partnerstw na poziomie dużych biznesów dokładnie w ten sposób się buduje, że jeden drugiego wspiera, jeden drugiemu udostępnia jakieś swoje kompetencje na rzecz innych kompetencji.
To jest naturalny proces, z którego rzadko korzystamy.
Zmieniająca się kultura biznesowa
Piotr Szekowski: Ciekawe jest to, że jak masz załóżmy jednoosobową działalność, jakąś małą spółkę czy pracujesz nawet sam na swojej marce eksperckiej, to mamy — nie wiem, czy to jest nasza cecha narodowa, nie obstawiałbym chyba aż tak — ale mamy taką potrzebę budowania przewagi.
Nie ujawniania, okopywania się, „ja wszystko sam”, „sam, sam”.
To taki wyścig trochę. „Moje know-how? Nic ci nie powiem, nie pokażę.”
Dorota Sajewicz: Wiesz, to trochę się zmienia na szczęście, bo pandemia bardzo przyspieszyła tę kulturę dzielenia się wiedzą, edukowania, przekazywania inspiracji innym.
I faktycznie widzę istotną zmianę, bo jak sobie przypomnę czasy lat dwutysięcznych, jak chodziłam na konferencje, to były one jednym wielkim badziewiem, tak wprost mówiąc.
Stawali polscy przedsiębiorcy i mówili o niczym, a zagraniczny przedsiębiorca odkrywał wszystkie swoje karty, bo wiedział, że nikt go idealnie nie skopiuje.
Piotr Szekowski: Absolutnie. Tylko się zainspiruje, a on buduje swój wizerunek eksperta w danym obszarze.
Mało tego, zobacz, jakie to jest ciekawe: jak powiesz rzeczy, które naprawdę działają — jako osoba prowadząca szkolenia, powinienem trzymać to wszystko w skarbcu swoim i tylko na szkoleniu, jak ktoś zapłaci, powiedzieć — bo wtedy to rzeczywiście się monetyzuje.
A z drugiej strony, jeżeli ja to ujawnię nawet rozmawiając z Tobą czy gdziekolwiek indziej, jakąś rzecz, która jest naprawdę warta uwagi i zmienia świat, to być może mały problem rozwiążę.
I ktoś powie: „Słuchaj, jak ten mały mi rozwiązałeś, to może mi ten jeszcze większy rozwiążesz.”
Dorota Sajewicz: Dokładnie. I przyjdzie już jako klient regularny.
Piotr Szekowski: Dokładnie tak.
Co jest najważniejsze w biznesie?
Dorota Sajewicz: Powiedz, co jest w ogóle ważne dla Ciebie w biznesie?
Bo już powiedzieliśmy sobie, że byłam na Twoim szkoleniu i chyba nawet Ci tego nigdy nie mówiłam, ale przede wszystkim Twoje szkolenie zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie poprzez Twoje zaangażowanie ponad miarę.
W ogóle nie spodziewałam się, że będziesz przy grupie, która – nie wiem ile tam było osób, ale myślę, że minimum 40 – tak bardzo otwarty na indywidualne doradztwo.
Tak bardzo zaangażowany, że nawet pod takim kątem, że ten kurs nie wymagał, żeby się potem spotkać z całą grupą na żywo – a Ty to zrobiłeś.
Tak, ja też już to skopiowałam od Ciebie i z każdą moją grupą się spotykam na żywo.
Ale jeszcze poza tym, że się spotkaliśmy na żywo, dałeś każdemu taki mały prezent od siebie.
Nie w postaci wiedzy, tylko wykreowałeś pin, który jest z Tobą kojarzony i pamiętany, z hasłem, które bardzo wzmacniało.
To była Twoja pieczątka nad całością.
I to był taki akcent, który sprawił, że – no kurczę, jeszcze o tym pomyślałam.
To niewiarygodne.
Piotr Szekowski: Bardzo mi miło, bardzo dziękuję, że to mówisz.
Z Twojej perspektywy, co jest dla mnie ważne w biznesie? Uwielbiam to hasło: Dawaj więcej niż obiecałeś.
Uważam, że nie ma lepszej drogi do budowania relacji biznesowych i rozwiązania rzeczywistego problemu klienta, współpracownika czy kogokolwiek.
Jeżeli nie okażesz zaangażowania ponad standard, to nic się nie wydarzy.
Usługa jest wykonana w pełni wtedy, kiedy wiedza jest przekazana, przećwiczona na case studies – ale to jest standard.
Jeszcze trzeba to jakoś wdrożyć.
Czasem trzeba komuś nadepnąć na gardło i powiedzieć:
„Hej, było to i to na szkoleniu. Zrobiłeś to u siebie? Jak to zrobiłeś?”
Ja bardzo często dzwonię do ludzi, z którymi kiedyś pracowałem, i pytam, czy coś się zmieniło, czy mogę w czymś pomóc.
Nawet nie w kontekście dosprzedaży, bo jak ktoś zechce, to mnie zapyta.
Ale daję swój czas.
Nie każdy chce brać – to trzeba uczciwie powiedzieć.
Nie każdy uważa, że w pół godziny można coś zmienić.
Małe sukcesy, duże zmiany
Piotr Szekowski: Z naszego kursu Ola napisała do mnie tydzień temu.
Napisała, że jest znowu podjarana, poddenerwowana, bo ma wykład dla studentów na podyplomówce.
Chciała tylko zapytać, czy te rzeczy, które jej kiedyś mówiłem, nadal są aktualne.
Ja odpisałem:
„Ola, tu jest link do spotkania online, po prostu się spotkajmy i przegadajmy.”
Nawet takie spotkanie mnie utwierdza w tym, że coś się zmienia.
Że mam wpływ.
Ja lubię czuć, że mam wpływ – że ktoś rośnie i mogę sobie powiedzieć, że to nie jest dzięki mnie, ale gdzieś w odpowiednim momencie zrobiłem coś ważnego.
Dorota Sajewicz: Zrobiłeś bardzo dużo. Chociażby to, że odważyłam się usiąść przed kamerami, mam studio, podcast. To jest absolutnie droga rozwoju, w której miałeś kluczową rolę.
Jak wtedy uczyliśmy się nagrywania rolek solo – zachęcałeś, żeby je nagrać, nawet jeśli miały zostać w szufladzie. Bez procesu z Tobą, to by się nie odbyło. Bardzo za to dziękuję.
Wygrany jest ten, kto się nie podda
Piotr Szekowski: Uważam, że wygrany po takim procesie edukacyjnym jest ten, kto się nie podda i zrobi krok więcej niż założył.
Bo przecież mnóstwo ludzi stać na to, żeby przyjść na kurs stacjonarny, pobyć w fajnej atmosferze, pobrylować, pogadać o problemach i rozejść się…
Ale co, jeśli nic się nie zmieni?
Wydaliśmy pieniądze, pobyliśmy sobie wśród ludzi o podobnych wyzwaniach…
I nic się nie zmienia.
A zmienia się wtedy, kiedy powiesz sobie:
„A, zobaczymy, co będzie”
i zrobisz coś.
Okazuje się, że po drugiej stronie są fajne horyzonty.
Poszukiwanie własnej drogi
Dorota Sajewicz: Jak nie próbujemy, to nie znajdziemy swojej drogi.
Tak jak opowiadałam o tych rolkach solo – nie czułam się w nich, ale to poszukiwanie sprawiło, że znalazłam swój cel.
Ty też opowiadałeś o swoim poszukiwaniu i doszedłeś do danego punktu.
Ale gdybyś miał w życiu opcję A i B, i mógłbyś coś zmienić w swoim starcie biznesowym, co byś zrobił inaczej?
Czy zmieniłbym coś?
Piotr Szekowski: Szczerze? Nic bym nie zmienił. Biorę lekcje z tego, co się wydarzyło za każdym razem – nawet z tych rzeczy, za które się wstydzę.
Wybaczam sobie.
To tylko szkolenie, jedno głupie zdanie, czyjaś opinia – to nie unieważnia mojej drogi.
Idę dalej, robię kolejnym razem coś lepiej.
Jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie.
Dorota Sajewicz: Ale gdybyś dziś wystartował od nowa, w 2025 roku?
Piotr Szekowski: Od razu uderzyłbym bardzo mocno w social media.
Gdybym od zera musiał zaczynać, nie zastanawiałbym się.
Choć nadal nie jestem fanem nagrywania rolek.
Moje doświadczenia z pracy 1:1 uczą mnie, że nie każdy chce się chwalić, że z kimś takim jak ja pracuje.
Czasem klient woli przypisać rośnięcie sobie, i to jest okej.
Pasuje mi rola cienia.
Szkolę ludzi, czasem CEO dużych firm, którzy nie chcą, by było wiadomo, że ktoś im pomagał stanąć przed zespołem i mówić o strategii.
Zmiany, projekty i nowy kierunek
Dorota Sajewicz: Zmienia się to? Będziesz bardziej wychodzić do ludzi?
Piotr Szekowski: Tak, już to czuję. Pracuję nad nowym projektem edukacyjnym, którego będę twarzą.
Będzie skupiał się na komunikacji w biznesie, w nowym, niestandardowym modelu.
Pracuję nad tym z człowiekiem, który robi genialną robotę w tle – automatyzacja, sprzedaż, marketing, regularność.
Partnerzy w biznesie
Dorota Sajewicz: Zdradzisz, kto to?
Piotr Szekowski: Nie bardzo mogę.
Ale to bardzo sprawny człowiek, który robi to, czego ja nie potrafię.
Automatyzacja, sprzedaż, marketing, systematyczność – robi to genialnie.
A ja robię to, co potrafię najlepiej.
Jak sobie radziłem sam?
Dorota Sajewicz: Natomiast dotąd radziłeś sobie sam. Jak?
Piotr Szekowski: Bardzo mocno pracowałem sam. Jednym z największych wyzwań była organizacja czasu. Bo ja stoję na trzech nogach: aktorstwo, dom, doktorat i uczelnia. Staram się nie pracować więcej niż 160 godzin miesięcznie.
Klucze do organizacji
Dorota Sajewicz:
Brzmi jak super organizacja.
Piotr Szekowski:
Tak może brzmieć, ale nie jest.
Dwie skrajności:
- Szukam zawsze dźwigni – co da mi największy efekt najszybciej (zasada Pareto).
- Najbardziej efektywny jestem przyparty do ściany, pod deadline’em.
Nowa filozofia: „Odstanowienia”
Dorota Sajewicz:
Powiedziałeś o koszcie własnego zdrowia. Życzę Ci, żebyś to równoważył.
Piotr Szekowski:
Już się to dzieje. Nie mam postanowień noworocznych. Mam „odstanowienia” – czyli czego nie będę robił w danym roku. Bo selekcja jest ważniejsza od 300 razy „tak”. Skuteczny przedsiębiorca częściej mówi „nie” niż „tak”.
O sile zmiany i filozofii w biznesie
Piotr Szekowski: Jedną rzecz jeszcze Ci powiem odnośnie tego projektu, bo obserwuję pewne zjawisko socjologiczne. Otóż zacząłem uchylać trochę rąbka tajemnicy – i nie ukrywam, że to element mojej strategii marketingowej skupionej tylko i wyłącznie na marce osobistej. Jestem wielkim fanem filozofii Fryderyka Nietzschego, jak pewnie zauważyłaś. Interpretuję ją na potrzeby budowania siebie, a nie – tak jak została kiedyś użyta – totalitaryzmu.
Uważam, że Nietzsche daje bardzo dużo wspierających myśli, tylko trzeba się nad nimi pochylić i odnieść je do siebie. Co ciekawe – te myśli, patrząc na reakcje i wiadomości, które dostaję, rezonują z ludźmi bardzo adekwatnie do ich miejsca w życiu.
Jeżeli dostaję wiadomość po takim poście, że ktoś czuje zmianę, że stoi w drzwiach, ale już widzi nowy horyzont – to jest niesamowite. Czasem dostaję też wiadomości typu:
„Współczuję Ci bardzo. Mam numer do terapeuty, gdybyś potrzebował wsparcia…” albo
„Ja sobie poradziłem dopiero na lekach.”
Dla mnie to jest super! Bo rozumiem, że ludzie odbierają to przez własny pryzmat. Trochę mnie to bawi, ale jako zjawisko jest to ciekawe.
Uwaga: Osoby, o których wiem, że są sfrustrowane – widzę ich nazwiska na Facebooku – czasem komentują w specyficzny sposób. Natomiast ludzie sukcesu piszą: „Super, trzymam kciuki. Pękam z ciekawości, ale kibicuję Ci mocno.” To pokazuje kondycję człowieka.
Dorota Sajewicz: Ja obserwuję Twoją komunikację i widzę, że ona się zmieniła. Ta zmiana powoduje, że budzi pewien niepokój. Ludzie, którzy reagują lękiem – to ta pierwsza grupa. Natomiast ci, którzy reagują ciekawością, to cecha przedsiębiorców.
Piotr Szekowski: Tak. Bardzo ciężko jest na zmiany reagować ciekawością, ale dzisiaj nie mamy innej opcji. Zmiany przychodzą z każdej możliwej strony. To chyba jedyna mądra postawa, na którą warto stawiać.
Kiedyś słyszałem takie mądre powiedzenie:
„Jedyna osoba, która nie boi się zmiany, to obsrany bobas.”
Rozumiesz?
Czy ja się nie boję, że mi się wszystko zmieni? Pewnie, że się boję.
Ale z drugiej strony – zobaczymy, co będzie.
Dorota Sajewicz: Dziecko jest idealnym przykładem. Jak robi kolejne kroki, to robi je z ciekawością zmiany. Zadaje pytania, odkrywa świat. To jest idealny model, który możemy przenieść do dorosłego życia.
Piotr Szekowski: Gdyby spojrzeć na rozwój człowieka – także w kontekście przedsiębiorczości – dziecko uczy się chodzić przez naśladowanie i rozczarowanie. Widzi, że rodzice chodzą, więc też próbuje. Wstaje, robi dwa kroki, upada – rozczarowanie. Ale widzi, że inni to robią, więc próbuje dalej. I to mnie kręci – ten proces, mimo bolesnych momentów, napędza mnie.
Jedno przesłanie dla przedsiębiorców
Dorota Sajewicz: Piotrze, ostatnie pytanie na zakończenie. Jaką jedną rzecz, jedno przesłanie chciałbyś dać przedsiębiorcom ze swojego doświadczenia?
Piotr Szekowski: Jedną mam. Ciśnie mi się na usta i zapytam: mogę powiedzieć to tak, jak brzmi?
Dorota Sajewicz: Tak, naprawdę.
Piotr Szekowski: Dobrze. To jest coś, co mnie uratowało w pandemii – bardzo trudnym czasie dla mnie. Przyszła wtedy taka myśl:
„Nie zawsze można napierdalać, ale zawsze można ostrzyć miecz.”
Zakończenie
Dorota Sajewicz: Dziękuję Ci bardzo za ten super inspirujący wywiad. Za to, że otwarcie podzieliłeś się swoją drogą. Myślę, że zainspiruje on wielu przedsiębiorców, by pomyśleli o tym, jak działają i jak dążą do swoich celów.
Piotr Szekowski: Ja dziękuję za zaproszenie. Była to czysta przyjemność być Twoim gościem.
Dorota Sajewicz: A jak mówimy o następnym – to już niedługo z Piotrem porozmawiamy o tym, czym jest dobra komunikacja i jak robić dobrą komunikację wokół siebie. Zapraszam Was do komentowania, lajkowania i subskrybowania naszego kanału Kulisy Biznesu, aby nie przegapić kolejnych odcinków.
______
Powiązana specjalizacja: Strategia Biznesowa
Kontakt